MM'""""'YMM
M' .mmm. `M
M  MMMMMooM d888888b .d8888b. 88d888b. dP  dP  dP .d8888b. 88d888b. .d8888b.
M  MMMMMMMM    .d8P' 88ooood8 88'  `88 88  88  88 88'  `88 88'  `88 88'  `88
M. `MMM' .M  .Y8P    88.  ... 88       88.88b.88' 88.  .88 88    88 88.  .88
MM.     .dM d888888P `88888P' dP       8888P Y8P  `88888P' dP    dP `88888P8
MMMMMMMMMMM
                             dP       oo                   dP
                             88                            88
           .d8888b. dP    dP 88  .dP  dP .d8888b. 88d888b. 88  .dP  .d8888b.
           Y8ooooo. 88    88 88888"   88 88ooood8 88'  `88 88888"   88'  `88
                 88 88.  .88 88  `8b. 88 88.  ... 88    88 88  `8b. 88.  .88
           `88888P' `88888P' dP   `YP dP `88888P' dP    dP dP   `YP `88888P8


oooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooo



Subject:      Re: O konkursie i czerwonej sukience
From:         Nina <nina@friko.onet.pl>
Date:         1997/10/02
Message-ID:   <34340219.3C10@friko.onet.pl>
Newsgroups:   pl.soc.dekadentyzm


                          CZERWONA SUKIENKA
                                czyli
                   dramat o elegancji w III aktach

                                AKT I
   [Pokój, po lewej stronie szafa wbudowana w ścianę, pięciodrzwiowa.]
   [Wszystkie drzwi szafy pootwierane. ONA przykłada do siebie       ]
   [czerwoną sukienkę i przegląda się w lustrze. ON grzebie w szafie.]

ON (z niepokojem)
   Kochanie, chyba nie zamierzasz założyć tej sukienki?

ONA (lekko roztargniona, obracając się przed lustrem)
   A to niby czemu?

ON (z wyraźnym niesmakiem)
   Ależ złotko... Idziemy na elegancką kolację do eleganckiego lokalu.
Ta sukienka nie jest wystarczająco elegancka. Tam będą moi znajomi. Bardzo
eleganccy ludzie. Chyba nie chcesz, żebym musiał się za ciebie wstydzić?

ONA (zszokowana)
   Wstydzić? Ależ kochanie... To sukienka z prawdziwego jedwabiu,
uszyta według najnowszej mody. Z pewnością jest odpowiednia! Zastanawiałam
się tylko nad pantoflami.

ON (wydobywając z szafy czarną suknię)
   Skarbie, wierz mi, tamta sukienka się nie nadaje. Włóż tę. Jest
śliczna, a czarny kolor jest _taki_ elegancki. Będzie ci w niej do
twarzy.

ONA (ze łzami)
   No wiesz... Tę sukienkę zakładam zwykle na pogrzeby... To stary łach.

ON (początkowo lekko zmieszany, lecz w miarę mówienia jego pewność
                                                    siebie wzrasta)
   No więc właśnie, nikt cię w niej nie widział... To prawie tak,
jakby była całkiem nowa. Załóż ją, proszę cię. Przecież sama mówiłaś,
i to nie dalej, niż dwie godziny temu, że mnie kochasz i zrobisz dla mnie
wszystko. A ja proszę o tak niewiele.

                                AKT II
   [Wnętrze restauracji. Stoliki ustawione niezbyt gęsto, ale tak, aby]
   [osoby siedzące przy sąsiednich stolikach mogły bez problemu       ]
   [porozumiewać się szeptem. ON i ONA siedzą przy stoliku ustawionym ]
   [po prawej stronie sceny. Około połowa stolików jest jeszcze pusta.]

ON (triumfalnie)
   No widzisz. Wszystkie panie mają czarne sukienki. Wygłupiłabyś się,
gdybyś założyła tamtą czerwoną kieckę.

   [Przez drzwi, usytuowane w głębi sceny, wchodzą nowi goście i       ]
   [zajmują kolejne stoliki. Wreszcie tylko jeden stolik zostaje pusty ]
   [Kelnerzy przyjmują zamówienia, w tle gra cicha muzyka. Po pięciu   ]
   [minutach w drzwiach pojawia się ostatnia para: Wstrętna Wydra -    ]
   [ubrana w żółtą suknię i Agresywny Typ - wpatrzony we Wstrętną Wydrę]
   [jak w obraz.                                                       ]

ONA (z pretensją)
   A ta wstrętna wydra ma żółtą kieckę.

ON (z żywym zainteresowaniem)
   Jaka wydra? Aaaa... ta. Cóż, kochanie, ona z pewnością nie jest osobą
elegancką. Z kim ty się porównujesz w ogóle.
   (Nie przestając mówić, ON odwraca się razem z krzesłem, aby móc
                                    wygodniej obserwować Wstrętną Wydrę)
   Widzisz, kotku, wszyscy na nią patrzą. Z politowaniem i niesmakiem,
oczywiście. Żal mi tego typa, który z nią jest. To żadna przyjemność
towarzyszyć takiej osobie, możesz mi wierzyć. Nic dziwnego, że typ
sprawia takie agresywne wrażenie... Hmm, ja go chyba znam. Przepraszam
cię na moment, kochanie, pójdę się przywitać.

   [Nie czekając na odpowiedź ON zrywa się z miejsca i kieruje się ]
   [w stronę stolika Wstrętnej Wydry i Agresywnego Typa            ]

PODRYWACZ (siedzący przy sąsiednim stoliku - szepcze do NIEJ)
   Najmocniej przepraszam, czy byłaby pani tak uprzejma, aby pożyczyć mi
na sekundkę sól? Ta przy naszym stoliku jest jakaś dziwnie mało słona...
Najuprzejmiej dziękuję. Pani towarzysz chyba przepadł na dłużej. Przy
tamtym stoliku zrobił się ruch, ciężko mu będzie się dopchać... O, chyba
ustawił się w kolejce. To naprawdę elegancki lokal, ludzie tutaj
wszystkie problemy rozwiązują tak kulturalnie...

ONA (z goryczą)
   Poleciał, jak ćma do płomienia. A mówił, że ta wydra w żółtej kiecce
nie jest osobą elegancką...

PODRYWACZ (z błyskiem w oku)
   Bo nie jest! Po prostu korzystnie się wyróżnia na tle pań w czarnych
kreacjach. Sama w sobie nie jest interesująca. Zresztą ma krzywe nogi
i jest za gruba, żeby się tak ubierać. Pani to co innego... Pani ma
cudowną figurę... tak mi się zdaje, bo ta, oczywiście bardzo elegancka,
suknia, nie pozwala na nic więcej, niż domysły. Gdyby założyła pani
sukienkę w kolorze... niech pomyślę... a zresztą, co tu kombinować?
Czerwony - to pani kolor. Czerwony, jak krew. Jak ogień. Jak miłość. Jak
pożądanie.

ONA (z nagłą determinacją)
   Powinnam była założyć tamtą sukienkę. Chyba pójdę się przebrać.

PODRYWACZ (skwapliwie)
   Pozwoli pani, że będę jej towarzyszył? Poczekam przed domem, rzecz
jasna, nie chcę się narzucać... Jednak osoba taka, jak pani, nie powinna
samotnie chodzić po ulicach wieczorami...

                                AKT III
   [Scenografia bez zmian - restauracja. ON wita się z Agresywnym ]
   [Typem, całuje dłoń Wstrętnej Wydry, po czym wraca do stolika. ]

ON (lekko zaniepokojony - do towarzystwa przy sąsiednim stoliku)
   Przepraszam bardzo, nie widzieli państwo mojej towarzyszki? Pani
w czarnej sukni. Siedziała tutaj.

ZAMYŚLONY MŁODZIENIEC (z roztargnieniem)
   Co? To tu była jakaś pani? Pewnie wyszła do toalety. Nie wiem, nie
zwróciłem uwagi. Patrzyłem na tę damę w żółtej sukni.

ON (zmieszany)
   Pewnie ma pan rację. Dziękuję. Przepraszam.

   [Do restauracji wchodzi ONA, w czerwonej sukience, w towarzystwie  ]
   [PODRYWACZA. Budzą powszechne zainteresowanie. Mężczyźni obracają  ]
   [się w ich stronę wraz z krzesłami, kobiety w czarnych sukniach    ]
   [krzywią się z irytacją. Wstrętna Wydra przygryza wargi. Jedynie   ]
   [Agresywny Typ nie zauważa nowo przybyłych, nieodmiennie wpatrzony ]
   [we Wstrętną Wydrę.                                                ]

ONA (z uśmiechem)
   Nareszcie czuję się jak człowiek, a nie jak żałobnica.

PODRYWACZ (czule)
   A może zatańczymy? To grzech chować taką kreację za stolikiem.
Pozwoli pani?

   [ONA i PODRYWACZ zaczynają tańczyć na pustym parkiecie. ON,         ]
   [początkowo wzburzony, uświadomiwszy sobie, że przecież nie może    ]
   [zrobić awantury w restauracji pełnej swoich eleganckich znajomych, ]
   [z rezygnacją siada na krześle. Przywołuje przechodzącego obok      ]
   [kelnera i zamawia whisky & soda.                                   ]

ON (na stronie)
   Ona nie była prawdziwie elegancką osobą. Nie była mnie warta.

                               [KURTYNA]

[cut]

--
                                       Najlepszego
                                                      Nina

oooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooo

                         Powrót na poprzednią stronę