Lista Shteyngarta

(Gary Shteyngart, The Russian Debutante's Handbook, New York 2004.)

 

Debiut Rosjanina urodzonego w Leningradzie w roku 1972 i mieszkającego wraz z rodziną w Nowym Jorku od 1978, stał się (zasłużenie) przebojem po drugiej stronie Atlantyku. Jestem pewien, że Europa, szczególnie Środkowo-Wschodnia, powieść Gary'ego Shteyngarta (tak wygląda obecnie pisownia jego nazwiska) przyjmie z radością, bowiem Podręcznik dla rosyjskiej debiutantki jest śmieszny, zwariowany, rozkosznie odświeżający i w dodatku dobrze napisany.

Młody rosyjski Amerykanin żydowskiego pochodzenia napisał rzecz, która przypomina - jednocześnie - Kandyda Woltera, Ojca chrzestnego Scorcese i Moskwę-Pietuszki Jerofiejewa. Tego rodzaju skojarzenia nasuwają się czytelnikom w pewnym wieku. Młodszym wystarczą z skojarzenia z komiksami. Bohaterem powieści jest Władimir Girszkin, młodzieniec 25 letni, obywatel amerykański (przyjechał z Rosji do USA w wieku lat siedmiu), Rosjanin (urodził się w Leningradzie) i Żyd (o czym przypominali mu stanowczo zarówno rodzice w domu, jak i koledzy w szkole). Władimir wegetuje na zasiłku dla bezrobotnych, ale ani nie narzeka, ani poczucia humoru nie traci. Kocha życie i nie zamierza wpadać w depresje. Kiedy kumpel zaproponował mu skok na Florydę dla zrobienia dużych pieniędzy, Władimir nie zawahał się ani chwili. Fortuny oczywiście nie zrobił. Pieniądze były mu zresztą potrzebne wyłącznie ze względów ambicjonalnych. Władimir chciał pokazać swej bardzo bogatej kochance z gigantycznym apartamentem na Manhattanie, że nie jest nieudacznikiem. Nie udało się. Więc uciekł. Dokąd? Go East, young man! Władimir trafił do Pragi (zwanej w powieści Prava), w której zadał się z tęgimi rosyjskimi mafiozo, którzy po swojemu składali w gangsterską całość rozpadły Związek Sowiecki. Interesy z mafią rosyjską skończyły się kolejną ucieczką i powrotem do Nowego Jorku z sympatyczną, gorącą, aczkolwiek nieco obłą dziewczyną z Middle Westu (wiadomo co to znaczy), która najwyraźniej pełni w powieści rolę symbolicznej matczyzny zaoceanicznej. To ona Władimira prawdziwie wciąga i zakorzenia. Akcja zwariowana, jak na awanturniczą powieść prób i filozoficzną powiastkę (w wariancie komiksowym) przystało.

Rodzice Gary'ego Shteyngarta są inżynierami. W Nowym Jorku Gary chodził do ortodoksyjnej szkoły żydowskiej i napisał w niej parodię Tory na zwoju - tak przynajmniej opowiadał w jednym z wywiadów - za co potępili go surowi nauczyciele, ale koledzy bawili się świetnie. Gary Shteyngart twierdzi, że zadebiutował w wieku lat pięciu w Leningradzie. Do pisania dopingowała go babcia obiecując, że za każdą napisaną stronę dostanie kawałek sera. Straszliwego, sowieckiego sera o konsystencji i smaku gumy do majtek. Gary pisał. Ser lubił bardzo, nawet ten sowiecki, ale jeszcze bardziej ukochał pisanie. Podobno ułożył wtedy bajkę o Leninie. Pomnik Lenina stał przed oknami pokoju chłopca. W jego bajce po Lenina przyleciała wielka gęś i zabrała go najprawdopodobniej do Ameryki Południowej. Lenin na pomniku stanowczo przypominał - jak twierdzili mieszkańcy Leningradu - Latynosa.

Pomiędzy Władimirem i Garym występuje sporo podobieństw, ale i różnic nie braknie. Autor twierdzi, że jego bohater posiada 55% cech autora. Zatem wskażmy na ważniejsze różnice. Po pierwsze, Gary znakomicie sobie radzi w Nowym Jorku, skończył studia politologiczne i odniósł znaczny sukces literacki swoją debiutancką powieścią. Po drugie, co prawda długi czas przebywał w Pradze i jeździ do Petersburga, ale z mafią rosyjską się nie zadawał. Po trzecie, Gary sporządził rodzaj listy, na której umieszcza swoje ulubione zespoły muzyczne. Na tej liście znalazły się: Ice Cube, Public Enemy, Ghetto Tech, DJ Assault, MC Solar. Na szczęście na liście Gary'ego znaleźli się też Beatlesi i zespół Abba. Za tę listę jeszcze bardziej Gary'ego polubiłem.

Sfinx