nagrody Darwina
Zwykle jeśli chodzi o sprawy seksu i erotycznej rozkoszy, ludzie tracą
resztki zdrowego rozsądku. Pewien nastolatek z Knoxville (Tennessee, USA)
przeczytał w piśmie pornograficznym, jaką to znakomitą "biodynamiczną"
zabawkę można sporządzić z wołowego serca podłączonego do akumulatora.
Chłopak postanowił zwiększyć intensywność doznań i przepuścił przez serce
"zwykły" prąd z gniazdka. Młodego denata znaleziono z dziwną, zwęgloną masą
na penisie. Zwęglony został także cały dom - podłączony do prądu amator
pornografii zaczął iskrzyć i wywołał pożar...
51-letni mieszkaniec New Jersey postanowił wreszcie spełnić marzenie swego
życia o seksie z maszyną. Wybrał potężny odkurzacz singer A-6. Czyżby nie
wiedział, że w urządzeniu tym dmuchawa wprawia w ruch mocne śmigło? W każdym
razie Amerykanin, wcisnąwszy swój klejnot do odkurzacza, wprawił singera w
ruch. Śmigło błyskawicznie skróciło penis o centymetr. Ranny poszukiwacz
wrażeń zdołał wezwać policję. Oczywiście, wstydził się swoich poczynań,
opowiedział więc bajeczkę, jak to stoczył walkę z uzbrojonym w nóż
włamywaczem. Czujnemu wzrokowi funkcjonariuszy nie uszedł jednak opryskany
krwią odkurzacz. Pechowy miłośnik wspomaganego elektrycznie seksu przeżył,
nie dostał więc Nagrody Darwina, lecz tylko Zaszczytną Wzmiankę. Jego
zdolność do wymyślnych zabaw erotycznych została wydatnie ograniczona.
Wątpliwe też, aby kiedykolwiek zdołał przekazać potomstwu swoje geny.
Nie przeżył natomiast młody człowiek, który nagle stracił przytomność na
parkiecie dyskoteki w Salt Lake City w stanie Utah. Okazało się, że dzielny
junak przywiązał sobie między nogami rulon ćwierćdolarówek, ponieważ
pragnął, aby jego imponujące genitalia wywierały wrażenie na dziewczynach.
Niestety, przymocował monety wężem chirurgicznym do nogi tak mocno, że
przerwał krążenie krwi. "Morał z tej historii? Rzeczywiście chodzi o
wielkość! Gdyby tancerz miał większy mózg, wciąż byłby pośród nas", napisał
złośliwie komentator.
Wielkie szanse na zdobycie Nagrody Darwina za 2001 rok ma para studentów
uniwersytetu z Nowej Zelandii, którzy postanowili nocną porą zjechać w
dużym, dwukołowym koszu na śmieci ulicą Baldwin w mieście Dunedin. Baldwin
Street zapisana jest w Księdze Rekordów Guinnessa jako najbardziej stroma
ulica świata (38 stopni nachylenia!). Okoliczni mieszkańcy opowiadali
później, że zbudził ich przeraźliwy turkot, zakończony ogłuszającym
trzaskiem. Kosz z dzielnymi żakami stoczył się 50 metrów w dół i uderzył w
parkującą prawidłowo ciężarówkę. 19-letnia Ana zginęła na miejscu, jej
"pilot" trafił do szpitala z poważnymi obrażeniami głowy.
Być może Nagroda Darwina ozdobi grób pewnego Szkota z Glasgow, który
postanowił ukraść miedziane kable z trakcji elektrycznej miejscowej kolei.
Złodziej znał się na rzeczy - wiedział, że prąd nie płynie w przewodach, gdy
pociągi nie jeżdżą. Na swoją zgubę posłużył się jednak starym, nieaktualnym
rozkładem jazdy. Pociąg ruszył akurat wtedy, kiedy amator miedzi zabierał
się do cięcia. Zaiskrzyło potężnie. Zakończenie złodziejskiej kariery było
pełne napięcia.
O tym, że zbrodnia nie popłaca, przekonał się również Meksykanin, który
zakradł się do słynnych jaskiń pod miastem Chihuahua. W pieczarach tych
znajdują się gigantyczne kryształy, największe na całej planecie. Niektóre z
nich mają prawie siedem metrów długości. Nielegalny grotołaz postanowił
przywłaszczyć sobie taki cud natury. Stanął bezpośrednio pod kryształem i
krzepko łupnął weń kilofem. Czyżby zapomniał o sile grawitacji? Czy nie
wiedział, że ogromny, kryształowy stalaktyt spadnie mu prosto na głowę?
Niemal co roku powracają opowieści o cudownych maściach i zaklęciach
zapewniających "kuloodporność". Szczególną popularnością takie wyroby cieszą
się w północnej Ghanie targanej przez plemienne waśnie. 23-letni Aleobiga
kupił magiczną miksturę od wioskowego czarownika. Zgodnie z instrukcją
smarował się maścią przez dwa tygodnie, a potem stanął pod baobabem,
rozłożył ręce i poprosił przyjaciół, aby wypróbowali. Druhowie serdeczni
chwycili za strzelby, wymierzyli, wypalili... Oszust-czarownik został
poturbowany i wypędzony z wioski. Niewielka to pociecha dla Aleobigi, który
obecnie poluje na Niebiańskich Sawannach.
Wielu kandydatów do Nagrody Darwina rozstało się z tym światem właśnie za
pośrednictwem broni palnej. 24-letni turecki policjant z Izmiru nie słuchał
ostrzeżeń kolegów, którzy tłumaczyli, że drapanie się lufą pistoletu w głowę
nie może się skończyć dobrze. W końcu koledzy mogli już tylko złożyć na
świeżej mogile wieniec i szarfę z napisem: "Za wzorową służbę".
19-letni Gregory z Dunkirk (stan Indiana) postanowił postrzelać z nabijanego
od przodu muszkietu pradziadka. Naładował starodawną flintę prochem
strzelniczym, ale broń jak na złość nie chciała wypalić. Poirytowany chłopak
wsadził do lufy zapalniczkę, aby lepiej widzieć, co się dzieje. Był to jego
ostatni czyn w życiu.
Do wielu głupich zgonów dochodzi w wyniku zainicjowanych przez ludzi zbyt
bliskich kontaktów ze zwierzętami. 19-letni Xu Xiaodong, pracownik ogrodu
zoologicznego w Jinan (Chiny), najwyraźniej nie lubił swych podopiecznych.
Pewnego dnia wspiął się na betonowy wał otaczający wybieg dla tygrysów
bengalskich, spuścił spodnie i przykucnął, aby spłacić dług naturze. Nie
wiadomo, czy stracił równowagę i stoczył się w dół, czy też raczej któryś z
wielkich kotów, rozdrażniony przykrym zapachem, skoczył tak wysoko. W każdym
razie niefortunnego pielęgniarza znaleziono na wybiegu z przegryzionym
gardłem. Jako dowody tragedii policja zabezpieczyła papier toaletowy, pasek
od spodni i zakrwawione ekskrementy.
Znajomość z tygrysami zawarli też dwaj mieszkańcy Kalkuty, czciciele bogini
wojny Durga. Bóstwo to występuje niekiedy w postaci tygrysicy. W Nowy Rok
Prakesh i Suresh postanowili uczcić boginię, nakładając w zoo girlandy z
kwiatów na szyję 13-letniej tygrysicy o imieniu Sziwa. Zwierzę nie doceniło
zaszczytu i natychmiast rzuciło się na Suresha. Prakesh usiłował ratować
druha i wymierzył tygrysicy potężnego kopniaka. Sziwa zmieniła obiekt ataku
i złamała Prakeshowi kark. Drugi czciciel bogini wojny w stanie ciężkim
trafił do szpitala. Taki sam los spotkał mieszkankę Charkowa na Ukrainie,
która postanowiła w zoo popływać z hipopotamicą Maszą.
Nie mają szans na nagrodę ci, którzy zakończyli swe ziemskie troski, sikając
z góry na przewody pod napięciem. Jest to bowiem powszechny i banalny zgon.
Niemniej internetowych jurorów zdołał zadziwić pewien mężczyzna z Tuscon,
podziwiający wspaniałą panoramę gór ze szczytu Mount Lemmon. Taras widokowy
ogrodzony jest stalowym płotem, aby turyści nie wpadli w przepaść. Nagle
nadciągnęły ciemne chmury, rozpętała się burza, urlopowicze uciekli, został
tylko nasz bohater, który uznał, że to wspaniała okazja, by opróżnić
pęcherz. "Celował" prosto w barierę. Los sprawił, że w płot uderzył piorun.
"Potężny ładunek elektryczności podążył po linii najmniejszego oporu wzdłuż
strumienia moczu, tak że penis denata eksplodował", napisał później w swym
raporcie szeryf. Nie można zapomnieć również o żeglarzu, który podczas burzy
wspiął się na maszt jachtu, jak szalony machał ręką i krzyczał ku pełnemu
błyskawic niebu: "Tu jestem, Panie! Tutaj!". Pan usłyszał swego wyznawcę.
Wielu kandydatów do Darwin Award przeniosło się w zaświaty podczas łowienia
ryb. 45-latek z Viburnum (Montana), świętujący z kolegami przy piwie udany
połów, postanowił połknąć żywego okonia. Jak wiadomo, okoń to ryba krnąbrna
i kolczasta, a więc wyczyn nie mógł skończyć się szczęśliwie. Ostatnie słowa
dzielnego wędkarza brzmiały: "Hej, patrzcie na to!".
Dwóch dżentelmenów rybaczących w rzece Sepik w Papui-Nowej Gwinei nie miało
chęci wyjść na brzeg w celu oddania moczu. Dlaczego bowiem nie wysikać się
do wody? Strumienie dziwnej substancji zwabiły wszakże ryby podobne do
piranii. Rybacy zostali zmuszeni do ucieczki ku brzegowi co sił w
(obgryzanych) nogach. Zdołali dotrzeć na ląd, ale tam wykrwawili się na
śmierć.
Pewien misjonarz w Indonezji nie tylko głosił słowo Boże, ale także był
czynny jako nauczyciel angielskiego i inspektor przemysłowy. Któregoś dnia
postanowił objaśnić krajowcom, jak nie należy zachowywać się w pobliżu butli
z tlenem. Wyprowadził swych podopiecznych na pole i polecił im stanąć w
bezpiecznej odległości. Następnie odkręcił zawór butli i zbliżył doń
zapalniczkę. Misjonarz nigdy już nie wyjaśni, jakie motywy nim kierowały i
dlaczego tak ofiarnie demonstrował niebezpieczeństwa, które czyhają w
fabryce. Największy fragment, jaki pozostał z księdza, miał wielkość znaczka
pocztowego. Krajowcy w swej łamanej angielszczyźnie tak relacjonowali
później całe zajście: "Zapalniczka zrobić klik, butla zrobić bum, a potem
inspektor nie wyglądać dobrze".
Fakt, że czysty tlen jest łatwopalny, zignorował również 61-letni pacjent
szpitala w Nowym Orleanie, leżący pod namiotem tlenowym. Lekceważąc napisy
ostrzegawcze i upomnienia pielęgniarek, usiłował ukradkiem zapalić
papierosa. Jeszcze nie zdążył się zaciągnąć, gdy łóżko stanęło w
płomieniach. Pacjent, obawiając się kompromitacji, nie wszczął alarmu.
Przechodzący przypadkiem pielęgniarz ujrzał tańczącego w płomieniach i wciąż
milczącego amatora nikotyny, który usiłował rękami stłumić płomienie. Zdołał
wyciągnąć żywą pochodnię na korytarz i stłumić ogień kocem. Pożar ugaszono
dopiero gaśnicami, po zakręceniu zaworu z tlenem. 21 pacjentów doznało
zatrucia dymem. Ciężko poparzony palacz zmarł po pięciu dniach. Okazało się,
że papierosy ukrywał w skarpetce.
Na Zaszczytną Wzmiankę zasłużyła 20-letnia obywatelka Izraela, do której ust
niespodziewanie dostał się karaluch. Zamiast go wypluć, młoda kobieta
chwyciła środek owadobójczy w aerozolu i zaaplikowała sobie potężną dawkę -
prosto do otwartej buzi. Nowoczesną pogromczynię insektów tylko cudem
uratowano. Na szpitalnym łożu wyszeptała: "Powinnam przedtem pomyśleć".
Marco kierował samochodem terenowym zjeżdżającym stromą, górską drogą w
Idaho. Nagle zawiodły hamulce. Przerażony szofer wyskoczył z pojazdu,
zostawiając na łasce losu ośmiu pasażerów. Uderzył głową w asfalt i zginął
na miejscu. Pasażerowie zdołali szybko zatrzymać dodge'a.
Z pewnością także w następnych latach nie zabraknie kandydatów do Nagrody
Darwina. Jak powiedział Albert Einstein: "Dwie są rzeczy nieskończone -
wszechświat i głupota ludzka. Ale co do wszechświata, to nie jestem pewien".
[home]