Różne 9
Facet budzi się ok. 13.00 na potwornym kacu.
Patrzy, na stole cztery schłodzone butelki piwa i list następujacej treści:
"Kochanie, wypoczywaj, jakbyś czegoś potrzebował to zadzwoń,
zwolnię się z pracy i przyjadę. - Twoja kochająca żona".
On na to pyta syna co się stało, czy wrócił wczoraj z kwiatami,
pierscionkiem lub czymś w tym rodzaju, nic bowiem nie pamięta.
Syn na to:
"Coś ty, przyszedłeś o piątej nad ranem kompletnie pijany,
awanturowałeś się, a gdy matka ściągała ci spodnie powiedziałeś:"
"Spierdalaj ty stara kurwo, ja jestem żonaty".
Starszy pan dzwoni z Phoenix do swojego syna w NY i mówi:
- John, przykro mi jeśli zepsuję Ci dzień, ale muszę Ci coś powiedzieć.
Twoja matka i ja postanowiliśmy się rozwieść. Doszliśmy wspólnie do wniosku,
że 45 lat to wystarczająca ilość czasu i nie ma co się więcej ze sobą męczyć.
- Ale tato! Co Ty opowiadasz!?
- No niestety, ale już nawet patrzeć na siebie nie możemy, a zresztą nie
chce mi się nawet o tym gadać, więc może Ty zadzwoń do swojej siostry do
Chicago i jej o tym powiedz. - Stwierdził ojciec i odłożył słuchawkę.
Syn cały przejęty dzwoni szybko do siostry i woła:
- Mary, nasi starzy chcą się rozwieść!
- Co?? O nie, nie pozwolę na to! Dzwonię do nich.
Odkłada słuchawkę i dzwoni do Phoenix.
Odbiera jej ojciec, ale Mary nie dopuszcza go do głosu tylko woła:
- Tato! Nie możecie się rozwieść! Nie róbcie nic dopóki mnie tam nie ma.
Zaraz dzwonię do Johna i jutro u was jesteśmy. Wszystko wspólnie sobie
wyjaśnimy i na pewno będzie dobrze. TYLKO NIC NIE RÓBCIE BEZ NAS! - po czym się rozłącza.
Ojciec odkłada słuchawkę, po czym odwraca się do żony i mówi:
- Zrobione, będą na Wigilii, tylko co wymyślimy na Wielkanoc?
Ruski mafioso wybrał się na ryby i jak to ruski mafioso miał ze
dwa złote łańcuchy (po pół kilo każdy) na szyi, na każdym palcu złoty
sygnet, a w kieszeni gruby rulon dolarów, oczywiście same setki.
Wziął ze sobą trzy flaszki. Zimno było, więc obrócił je po kolei.
Oczywiście upił się i usnął. Budzi się, a tu nie ma łańcuchów,
sygnetów, ani dolarów.
Zadzwonił z komórki po swoich ludzi i nie minęło pół godziny, a podjechały
cztery czarne mercedesy, w każdym po pięciu ludzi, wszyscy z kałachami.
Stwierdzili, że to najprawdopodobniej ktoś z pobliskiej wsi obrobił szefa.
Wpadają do wsi i pytają o sołtysa. Ktoś z miejscowych wskazał dom pośrodku wsi.
Wpadają do sołtysa, a tam na ganek wychodzi facio w kufajce, na szyi ma dwa złote
łańcuchy, na każdym palcu sygnet, a z kieszeni kufajki wystaje mu rulon 100-dolarówek.
Przeładowali broń i pytają skąd to wszystko ma.
Sołtys mówi:
- No nie uwierzycie chłopaki. Idę sobie przez las z psem na spacerze, a tu nad
brzegiem jeziora leży jakiś facet w trupa pijany i ma to wszstko przy sobie.
No to go obrobiłem, na koniec zerżnąłem w dupę i poszedłem do domu.
Chłopaki patrzą pytającym wzrokiem na szefa. Szef podchodzi do sołtysa,
przygląda się chwilę błyskotkom i mówi:
- To nie moje
Zona: Co bys zrobil gdybym umarla? Ozenilbyssie ponownie?
Maz: Na pewno nie!
Zona: Dlaczego nie - nie podoba ci sie malzenstwo?
Maz: Podoba mi sie.
Zona: To dla czego bys sie znów nie ozenil?
Maz: No dobrze ozenil bym sie.
Zona: Naprawde? (ma skrzywdzona mine)
Maz: (glosno westchnie)
Zona: Spalbys z nia w naszym lóżku?
Maz: A gdzie indziej mielibysmy spac?
Zona: Zdjal bys moje zdjecia i zamiast nich wywiesil jej zdjecia?
Maz: To by bylo chyba w porzadku.
Zona: A pozwolil bys jej grac moimi kijami do golfa?
Maz: Kije sa do niczego, ona jest mankutem.
Zona: - - - cisza- - -
Maz: O kurwa.
Śnieżka, Herkules i Quasimodo chcieli sprawdzić, czy to, co o nich
mówią jest prawdą, tzn. Śnieżka najpiękniejsza, Herkules najsilniejszy, a
Quasimodo najbrzydszy. Postanowili zapytać o to zwierciadełka. Pierwsza
od zwierciadełka wychodzi Śnieżka i się cieszy:
- Hura, jestem najpiękniejsza!
Potem kolej na Herkulesa:
- Hura, jestem najsilniejszy!
Na końcu wychodzi Quasimodo i mówi:
- Kurde! Kto to jest ten Cugowski?
[home]