W koło Macieju

Mike Moscoe "Pierwszy brzask"

W koło Macieju Człowiek nie umie pogodzić się z tym, że pewne rzeczy są nieodwracalne. Każde dziecko myśli: "gdyby się dało wrócić do wczoraj, to nigdy bym nie zjadło całego ciasta, o które było tyle hałasu". Wszyscy chcielibyśmy móc cofnąć się w czasie, naprawić błędy - nasze lub cudze. Po szkodzie każdy, nie tylko Polak, mądry.

"Pierwszy brzask" jest właśnie opisem takiej próby naprawienia czegoś zepsutego przed wiekami. Para żołnierzy z 21 wieku zostaje wysłana kilka tysięcy lat wstecz, aby obronić łagodną protoeuropejską kulturę rządzoną przez kobiety, przed groźnymi a męskimi najeźdźcami (:-)) ze wschodu. Żołnierzy jest dwoje - no tak, aby dogadać się z cywilizacją rządzoną przez kobiety dobrze jest wysłać kobietę, a bez mężczyzny jakoś głupio i może wątek miłosny nie wyjść (jakoś pluton amazonek autorowi do głowy nie przyszedł). Sprawa jest dość pilna, bo w 21 wieku rozpętała się wojna i bojowe bakterie właśnie dorzynają już wszystkich równo z ziemią, a dwójka wysłanych w przeszłość (plus pies Bułeczka, wysłany przed nimi jako jedyny "ochotnik" testujący sprawność maszyny) to Ostatnia Nadzieja Ludzkości.

Ciekawy jest wątek kobiecy w tej książce - wiara, że cywilizacja rządzona przez kobiety nie pójdzie drogą przemocy, że będzie wolniej rozwijać się technicznie (tak, to też), że planeta będzie mniej zniszczona i w ogóle większy porządek, słodycz i miód z dziobków. Ano tak, nie każdy jest Ursulą le Guin, która w "Lewej ręce ciemności" przedstawiła to znacznie ciekawiej i mniej jednoznacznie...

Oczywiście, jak to zazwyczaj w takich książkach, paradoks dziadka wychyla łebek spod dywanu, pod który go wmieciono - kto wysłał tych dwoje, jeżeli im się udało (więc i nie było potrzeby ich wysłania)? Ale cóż, to dopiero pierwszy tom, może później autor coś spróbuje wykazać się inwencją. Przecież i tak głównym zamierzeniem (jak przynajmniej z książki wygląda) jest pokazania idyllicznego, zagrożonego świata Praeuropejczyków i jego heroicznej obrony przed falą jeźdźców ze wschodu. Doprawione jest to wszystko romansem, porcją w miarę łagodnego erotyzmu i nostalgii.

Książka nie jest ani specjalnie oryginalna, ani specjalnie dobra - ot, czytadło. Sporo nieprawdopodobieństw (nauka języka, chociażby, podejrzanie szybka), problemy z pętlą czasu kompletnie nie tknięte. Ogólnie - na baardzo długie wakacje.

Mike Moscoe

"Pierwszy brzask"

Tłum. Paweł Korombel

Zysk i S-ka

Poznań 2000

Ewa Pawelec

Magazyn Fantastycznie! nr 5/2000

www.sf.magazyn.pl