W zamęcie walącego się świata

Octawia E. Butler "Przypowieść o siewcy"

W zamęcie walącego się świataCiągle modna jest na świecie fantastyka pokatastroficzna. Trzeba powiedzieć, że jest jednym z najstarszych typów fantastyki - można przypomnieć coś tak starego i prawdopodobnie ostro zapomnianego jak "Szkarłatna dżuma" Londona - rzecz o upadku świata po epidemii zdumiewającej choroby. Z pomysłu tego korzystało później wielu bardziej i mniej znanych pisarzy - czasem katastrofa zdarzała się na Ziemi, czasem było nią cokolwiek twarde lądowanie na innej planecie statku z osadnikami bądź też uciekinierami, zawsze jednak był to jeden typ i jeden system - pokazanie jak ludzie wychowani w środowisku wysoce cywilizowanym i bardzo stechnicyzowanym muszą stawić czoło utracie części bądź całości tego, co przyzwyczaili się uważać za swój świat.

Opisy świata po katastrofie są zazwyczaj dość podobne do siebie - "powrót do natury" powtarza się tam ciut monotonnie, organizacja resztek ludzkości robi się plemienna, po jakimś czasie feudalna, a autor z lubością wykorzystuje dość łatwy temat - psychologia postaci jest nam znana, w końcu są to ludzie, stopień katastrofy można sobie dowolnie wymyślić i ograniczyć wiedzę techniczną jak się da - czasem (jak u Mac Mullena w "Głosach w jasności") dodając, że niektórych dziedzin już nie będzie nawet można wymyślić, z jakichś tam ważnych względów.

Znacie to? Znamy. Ależ jak bardzo znamy... "Dzień tryfidów" Wyndhama, "Miasto złudzeń" Le Guin, "Listonosz" Brina, co tylko się da. "Opowieść o siewcy" wpisuje się w ten genre dość gładko, szczerze powiedziawszy nasuwając dużo odniesień właśnie do "Listonosza". Jest to historia młodej dziewczyny, bardziej inteligentnej i dalekowzrocznej od innych, żyjącej właściwie jeszcze nie _po_ katastrofie, ale jakby _podczas_ niej. Świat dookoła rozpada się z bardzo prostych i przyziemnych przyczyn - zmiana klimatu przynosi głód, głód i bezrobocie dają przestępczość, a ci nieliczni, którzy jeszcze mają co jeść, chowają się za wysokimi murami swoich chronionych dzielnic. Znacie? A jakże. Czasem nawet oglądacie, nieprawdaż? Rzecz w tym, że bohaterka nie tyle nie chce się chować za murami rodzinnej dzielnicy, co wie, że któregoś dnia te mury paść muszą. Więc uczy się ziołolecznictwa, oceny roślin i przeróżnych dziwnych rzeczy, mało potrzebnych córce nauczyciela, ale jakże przydatnych, kiedy razem z grupą uratowanych z katastrofy musi przejść przez pół Ameryki...

"Opowieść o siewcy" jest zbudowana ze znanych elementów, ale muszę powiedzieć, że czyta się ją ciekawie i w paru miejscach potrafi ona zaskoczyć czytelnika. Chociażby pomysł osoby, która zadając ból odczuwa taki sam (przynajmniej jeżeli widzi ofiarę), psychologia kogoś takiego żyjącego pomiędzy "normalnymi". Chociażby sama idea "Nasion Ziemi" i tego, czego nasionami one mają być... A poza tym wszystkim, po prostu czyta się dobrze. I już.

Octawia E. Butler

"Przypowieść o siewcy"

Tłum. Jacek Chełminiak

Prószyński i S-ka

Warszawa 2000

Ewa Pawelec

Magazyn Fantastycznie! nr 2/2001

www.sf.magazyn.p