Wieczność przed nami i wieczność za nami

Joe Haldeman "Wieczna wojna" "Wieczny pokój"

Wieczność przed nami i wieczność za namiKsiążki Haldemana "Wieczna wojna" i "Wieczny pokój" nie są częściami jednego cyklu, nie odbywają się nawet w jednym świecie. Haldeman jednak sam je łączy, nazywając je "dwiema wypowiedziami na ten sam temat". Tematem tym jest oczywiście wojna, a raczej to co do niej prowadzi, czyli problem ludzkiej agresywności względem osobników tego samego gatunku.

Problemem agresji zajmowało się już wielu pisarzy, a także wielu naukowców - najbardziej znaną, wręcz "sztandarową" książką na ten temat jest Konrada Lorenza "Tak zwane zło". Mówi ona, w skrócie rzecz ujmując, że zachowania agresywne w przyrodzie mają swój cel i funkcję, przetrwały i rozwinęły się ponieważ coś w efekcie gatunkowi dawały - czyli więc są jedynie "tak zwanym" złem. Na dodatek są ograniczone, obserwując zwierzęta można łatwo zauważyć istnienie u nich hamulców agresywności, w określony sposób wyzwalanych. Z nami też tak jest.

Pojawiły się jednak problemy, kiedy ludzkość zabrała się za przyspieszenie swej ewolucji socjalnej. Naturalne hamulce agresywności dopasowane są do naszych gołych dłoni i niewielkiej znajomości sztuk walki - niewyszkolonemu człowiekowi nie jest łatwo zabić drugiego i przez to jest dużo czasu na zadziałanie hamulców. Niestety, rozwój broni (zabijającej szybciej - już nóż stanowi ogromną różnicę) zaczął robić dużo złego w tej naturalnej równowadze.

Ludzie wymyślili wiele mechanizmów będących substytutami socjalnymi tych hamulców - tak w gruncie rzeczy ze strony socjobiologicznej można popatrzeć na wszelkie rytualizacje przemocy, rycerstwo czy jakikolwiek inny kodeks wojownika. Jednak wraz z rozwojem broni, technik walki, czy też po prostu ze zwiększeniem liczby ludzi - także takie hamulce przestały wystarczać.

W książkach Haldemana wspólnym problemem jest próba wymyślenia takich hamulców agresywności, by działały ogólnie, w czasach dzisiejszych (a raczej przyszłych). By jednak czytelnik miał uwidocznione po co ta cała robota ma być potrzebna, w książkach tych głównym bohaterem jest wojna.

"Wieczna wojna" jest już dzisiaj klasyką gatunku. Napisana wiele lat temu, zaowocowała już na pewno komiksem (bardzo dobrym zresztą) nie wiem, czy także nie filmem (jeżeli nie, to mocno mnie to śmieszy - jest to moim zdaniem świetny materiał). Jest ona relacją z wojny, takiej, jaką zapamiętał weteran Wietnamu, młody fizyk oderwany od domu i rzucony przeciwko jakimś dziwnym stworom, które kazano mu pozabijać. Wmawiano mu, że nie były one ludźmi, a w każdym razie tzw. bliźnimi, więc sytuacja Haldemana podejrzanie przypomina tutaj pozycję Mandelli, wysłanego przeciwko Obcym...

W czasie pisania "Wiecznej wojny", na zakończenie wojny Haldeman miał tylko jeden pomysł - zastąpić ludzkość jednym człowiekiem, człowiekiem powielonym, kimś, dla którego w oczywisty sposób "inny to też ja". Haldeman rozumował, że ktoś taki także dla w oczywisty sposób obcego - dla Taurańczyków czy ludzi tzw. "zwykłych" będzie przyjazny i nieagresywny. Jest to pomysł dość naiwny - pięknie rozegrała sytuację klony kontra reszta świata Ursula Le Guin w opowiadaniu "Dziewięć śmierci" i myslę, że opisuje ono znacznie sensowniej jak cos takiego może wyglądać.

W "Wiecznym pokoju" Haldeman usiłuje znaleźć inne rozwiązanie. Sugeruje on, że jeżeli posiedzi się w czyjejś skórze dostatecznie długo, to człowiek wbije sobie w głowę i odruchy, że "inny to jest taki drugi ja" i już nie będzie go mógł skrzywdzić. Ciężko powiedzieć, czy to mogłoby poskutkować - biorąc pod uwagę, że wśród ludzi wcale często pojawiają się tendencje autodestruktywne. Efektem miałaby, wedle autora być lepsza wersja Lemowskiej betryzacji - brak agresji przy możliwościach podejmowania osobistego ryzyka. Dla wszystkich? Ano, wyjątki i tutaj są...

"Wieczna wojna" była rewelacją i nadal jest książką ocenianą jako świetna. Czy "Wieczny pokój" jest czymś tej samej klasy? Uważam, że nie. Książka jest niezła, nie ma jednak ani tej siły co poprzednia, ani jej świeżości i wyrazistości opisów. Wojna blednie już widać w pamięci autora, który usiłuje omijać problem separując głównego bohatera od pola walki, każąc mu wszystkiego doznawać za pośrednictwem sterowanego przez niego androida, "żołnierzyka".

Haldeman zapowiada dalszą część "Wiecznej wojny". Ciekawe, czy potrafi on jeszcze napisać coś takiej klasy? "Dzisiaj pokażemy wam osiem sposobów bezgłośnego zabijania ludzi..."

Joe Haldeman

Wieczna wojna

Tłum. Zbigniew A. Królicki

Zysk i S-ka

Poznań 1995

Joe Haldeman

Wieczny pokój

Tłum. Zbigniew A. Królicki

Zysk i S-ka

Poznań 2000

Ewa Pawelec

Magazyn Fantastycznie! nr 2/2001

www.sf.magazyn.pl