Koty, koraliki i fantastyka
Terry Pratchett "Kosiarz"
Trzeba powiedzieć, że książki Pratchetta dość trudno mi się recenzuje. Problem w tym, że tak ja, jak i znakomita część moich znajomych wcale tych recenzji nie potrzebuje - po prostu czyhają na ukazanie się następnej, lecą do księgarni i kupują, ewentualnie bulgocząc z cicha pod nosem, dlaczego tak rzadko można w Polsce takową dorwać. Pomimo wszystko bulgoczą jedynie z cicha, ponieważ jeszcze ich znakomity tłumacz usłyszy, nie daj Boże przestanie tłumaczyć i zostaną wtedy w ogóle bez ulubionego pokarmu. Wiem też (chociaż ciągle trudno mi jest w to uwierzyć), że istnieją ludzie, którzy Pratchetta zwyczajnie nie lubią. Tak w charakterze mają no i już. Nie wiem, czy można i należy ich do czytania Pratchetta przekonywać - jeszcze porcja nie trafiającego do nich humoru zaszkodzi im i będę ich mieć na sumieniu.
Cykl Dysku zawiera kilka zasadniczych wątków fabularnych - historię Niewidocznego Uniwersytetu, straszliwe przygody nieszczęsnego najgorszego maga Dysku - Rincewinda, dokonania odnowionej przez przybycie dzielnego Marchewy Nocnej Straży, opowieści o wiedźmach z Ramtopów oraz, oczywiście, opowiadania o NIM i JEGO rodzinie. ON to, rzecz jasna, Śmierć, który na Dysku użytkuje wygodną i kojarzącą się odpowiednio postać szkieletu z kosą, ubranego w wytworną i wygodną czarną szatę.
I to właśnie jest podstawowy problem w Kosiarzu - szkielet z kosą zaczyna mieć kłopoty. Zostaje oskarżony, że jego osobowość jako antropomorficznej personifikacji jest rodzajem wykroczenia, za które będzie musiał zostać ukarany. Czym? Ano, wymianą na nowego, bardziej odpowiedniego Śmierć. Wymiana taka nie następuje jednak natychmiastowo, co powoduje niezłe zamieszanie w okolicy, tak wśród żywych jak i umarłych. Śmierć, pod imieniem Billa Bramy (po angielsku Bill Door, naprawdę skojarzenia z Billem Gatesem są tu nie na miejscu) uznaje, że skoro został mu przydzielony pewien czas, to należy go spędzić...
Kosiarz jest książką mieszczącą się w "silnym środku" cyklu Dysku, ani wybitnie lepszą, ani gorszą od średniej. Moją ocenę obniża nieco wątek magów z Niewidocznego Uniwersytetu i ich walki z pasożytniczym miastem - skądinąd dobry i zabawny, ale jakoś nie pasujący do głównej i uroczej historii Billa Bramy. Inna rzecz, że nie brak w Kosiarzu klasycznych Pratchettowskich perełek - powalająca jest chociażby historia zapominalskiego koguta z dysleksją...
Terry Pratchett
"Kosiarz"
Tłum. Piotr W. Cholewa
Prószyński i S-ka
Warszawa 2001
Ewa Pawelec
Magazyn Fantastycznie! nr 5/2001
Zhakowane na szybko przedświątecznie przez E. P.