Wielki niemiecki filozof - Martin Heidegger, z chaplinowskim wąsikiem, w brązowym tużurku ze stójką i w bryczesach, niewysoki, lecz przez to jeszcze bardziej atrakcyjny, obdarzony charyzmą, najbardziej znany i popularny intelektualista w Niemczech, ściągający na swe wykłady tłumy przede wszystkim rozentuzjazmowanych i wpatrzonych w niego panienek: jedna po wysłuchaniu kolejnych rewelacji o egzystencji i śmierci - popełniła samobójstwo. Inna - piękna dziewczyna z kompleksami dotyczącymi swego pochodzenia i z urazem do matki - sama stanie się humanistką najwyższego logu. O życiu płciowym Heideggera dowiedziałem się z książki Elżbiety Ettinger Hannah Arendt i Martin Heidegger i opowiadam, com wyczytał.

Heidegger doskonale zdawał sobie sprawę ze swej duchowej siły, prowadził życie rodzinne uregulowane i raczej monotonne, którego nie zamierzał zmieniać, aż tu nagle pojawiła się osiemnastoletnia piękność o kruczych włosach, wrażliwa i też w niego wpatrzona, ale wpatrzona jakoś inaczej, szczególnie inteligentnie. Heidegger natychmiast zauważył czarnowłosą studentkę o semickich rysach, choć w domu czekała żona Elfride, córka pruskiego oficera i protestantka, która zmusiła katolika Heideggera, by zrezygnował z pomysłu ochrzczenia synów w rzymskokatolickiej parafii.

Elfride - to powinna być wielka blondyna o niebieskich oczach, wyższa o Heideggera co najmniej o głowę, może przesadzam, ale nie mogę sobie Elfride inaczej wyobrazić; nie tylko wyższa, ale też po prusku piersiasta i przytulająca głowę filozofa do obfitego łona, bo chciałbym bardzo, żeby Heidegger sięgał Elfride tylko do piersi. I jeszcze na domiar złego wyobrażam sobie Elfride w skórzanych tyrolskich gaciach, z biczykiem, koniecznie z biczykiem, to z pewnością wymysł mojej chorej i popyrtanej wyobraźni, ale widzę wyraźnie oczyma duszy, jak Elfride raz Heideggera do piersi przyciska, a raz od piersi odstawia i okłada go biczykiem. I jeszcze chciałbym, żeby Heidegger lubił przytulanie i okładanie, ale też i jednego, i drugiego nienawidził, więc uwiedzenie Hanny Arendt, nad którą Heidegger bezwzględnie panował, wiedząc o swym panowaniu, która przed nim z niepewności i szczęścia drżała (to jej własne słowa z listów), a na dodatek była Żydówką - to dla autora Bycia i czasu czyn samowyzwoleńczy, wiążący się jednak z pewnymi kłopotami, o czym za chwilę.

Heidegger romansował z Hannah nie tylko dla przyjemności, ale też przeciw Elfride. Elżbieta Ettinger korzystała bowiem, między innymi, z dokumentów znajdujących się w zbiorach Hannah Arendt w Bibliotece Kongresu w Waszyngtonie oraz w zbiorach Deutsches Literaturarchiv w Marbach. Heidegger romansował z Hannah Arendt, bo przyciągała go nade wszystko cieleśnie. Hannah Arendt kochała Heideggera przez całe życie z powodów rozlicznych. Wszystko wskazuje na to, że przez całe życie kochała tylko jego, chociaż żyła z różnymi mężczyznami. Pozostali partnerzy stanowili jedynie tło. Niekiedy dość perwersyjne tło, jak w wypadku pierwszego męża - Güntera Sterna, o czym później.

Kiedy cielesna gorączka przygasła, do miłości wtargnęła metafizyka i polityka. To Hannah Arendt wyciągała po wojnie Heideggera z depresji, na spółkę z Jaspersem, kiedy filozof oskarżany nie tylko o przynależność do NSDAP, ale o dość stanowczy antysemityzm, potrzebował mocnego wsparcia i świadectw niewinności. Hannah Arendt zdawał sobie świetnie sprawę, że stosunek Heideggera do Żydów wielce był skłębiony, jakkolwiek zdecydowanie antysemicki - ale nie aż tak jaskrawy jak antysemityzm Elfride - ponieważ doskonale wiedziała, jaki był stosunek Heideggera do niej. Przez całe życie kochał też Heideggera Karl Jaspers, oczywiście bez żadnych erotycznych dwuznaczności. I bronił go przed oskarżeniami komisji, choć doskonale wiedział, że Heidegger nie kiwnął palcem w bucie, by obronić przed represjami żonę Jaspersa, która była Żydówką. Jaspers oczywiście zaświadczył, że Heidegger narażał swą karierę i zdrowie, by jego żonę przed nazistami uratować.


(Raptularz końca wieku: fr. książki)

Sfinx