O umieraniu kawałkami

 

1.

"Wiara moja nie była już zachwiana przez żadną gwałtowną i mocną pokusę; tym godniejsze potępienia: mój brak żarliwości ducha, brak porządku w życiu - co tym gorzej, że dla innych winienem być przykładem.

Przód zacząłem opuszczać dopełnianie drobnych na pozór obowiązków: modlitwy z rana i na wieczór, mszy świętej w niedzielę, a to niby z natłoku robót i interesów. Za tym niedbalstwem weszła w serce pycha i inne uczucia ziemskie, poddanie się pożądliwości ducha i ciała.

Stąd martwienie się moimi kłopotami i niecierpliwienie się w mojej biedzie lub za doznanym jakimś upokorzeniem.

Stąd chęć uchodzenia za lepszego niż jestem, uwodzenie się oddawanymi mi pochwałami, a razem coraz słabsze poświęcenie się Bogu i religii.

Stąd poddanie się ciału, grzech nieczystości, niewola nałogów cielesnych, fajki, kawy po obiedzie itd. Jakby na okazanie własnej mojej nikczemności w dzień, w którym przystępowałem do stołu pańskiego, spotkanie się i pobratanie z dawniej znajomą mi nierządnicą. Cztery razy".

Bogdan Jański, Dziennik, 1838.

 

2.

Jański. Postać wielce ciekawa i przez historyków trochę niedoceniana. Największy polski saint-simonista, nawrócił się na katolicyzm i wspólnie z Mickiewiczem zakładał świeckie zgromadzenia zakonne. Regularnie prowadził zapiski. Jego Dziennik, który - mam nadzieję - niedługo się ukaże w opracowaniu Andrzeja Jastrzębskiego (a może już się ukazał), ujawni, że Jański był Xsięciem Niezłomnym, przekraczał siebie i walczył ze śmiercią bohatersko, chociaż ciało gnębiło go niesłychanie.

Jański wiedział, że śmierci nie można się nie bać, ale trzeba ją oswajać. Podobnie jak Vladimir Jankélévitch, który w jednym ze swych najbardziej tajemniczych listów do uparcie milczącego przyjaciela napisał: "Zapieramy się, nie chcemy - ale umieramy. Po prostu".

Dziennik Jańskiego opowiada o zmaganiach ze sobą, z rozpadającym się ciałem i walce ze śmiercią, podobnie jak książki Jankélévitcha.

 

3.

"Przód tedy brak regularności w życiu, brak dobrego czuwania nad sobą, brak żarliwości, poddanie się lenistwu, pysze, zajęcie się zbytnimi pochwałami swymi, sobą, przedsiębranie rzeczy wielkich, a nie dopełnianie drobnych, niezajmowanie się tym czym trzeba, złe używanie czasu, złe obejście się z ludźmi, niedotrzymywanie słowa, nieodpisywanie.

Pożądliwość ciała, niezachowywanie postu, niewstrzemięźliwość, marnotrawstwo, które tym naganniejsze, że są pilne długi. Nieczystość".

 

4.

Jański o śmierci i umieraniu widział bardzo wiele i jego siła duchowa krzepła w świetle owej wiedzy. Jankélévitch, uważny czytelnik romantyków niemieckich i francuskich: Schellinga, Josepha de Maistre'a, Bonalda i nade wszystko Ballanche'a rozważał, podobnie jak Jański, czy do spotkania ze śmiercią można się przygotowywać. Obaj czytali te same książki i - jak sadzę - ich myśl o śmierci podążała w podobnym kierunku. Obaj podejrzewali, że starzenie się nie zawsze pozostaje w jednoznacznym związku z czasem biologicznym, że często pojawia się w życiu leniwych panien lub gnuśnych młodzieńców starość "metafizyczna" w wiośnie lub w kwiecie ich wieku i że co prawda śmierci nie da się oszukać, ani nawet nie sposób wytrenować się do umierania, ale za to można być młodym w wieku lat 80 i więcej: wiek pneumy bywa odwrotnie proporcjonalny do wieku biologicznego.

 

5.

Jański i Jankélévitch wykryli, że na godzinę naszej śmierci nigdy nie będziemy gotowi, choćbyśmy o niej myśleli nieustannie, ale jednocześnie zdajemy sobie sprawę, że w śmierci tkwi - jednocześnie - coś niesłychanie tajemniczego i przerażająco banalnego. Misterium i maź.

W książce O śmierci Jankélévitch zacytował następujący fragment z Ionesco dotyczący zgonu króla: "Jedna dobrze wypełniona godzina więcej waży niż wieki całe... rozmemłania. On ma jeszcze przed sobą godzinę życia: sześćdziesiąt minut, trzy tysiące sześćset sekund. Szczęściarz!"

 

6.

"Aby każdy akt mego życia był natchnieniem mego organicznego uczucia i aby to uczucie ciągle we mnie żyło, powinienem raz nim przejęty, raz je w sobie odświeżywszy, raz nim odrodzony, usiłować ani na chwilę spod jego wpływu się nie usunąć, powinienem natychmiast oznaczyć sobie naprzód sposób jego objawiania się w danym zakresie czasu. Najprzód oznaczyć sposób przepędzania dnia, jednego lub dwóch, po ich upłynięciu zdać sobie z nich sprawę i znów pod wpływem tegoż świętego uczucia naprzód urządzić me myśli i czyny".

 

7.

Żyć w nieustannym napięciu, nie przegapić ani chwilki - to zadanie Jańskiego, sedno myśli Jankélévitcha o śmierci. Przeciw śmierci. Ciało Jańskiego rozkładało się stopniowo. Bardzo cierpiał. Jeszcze bardziej bolała go dusza, bo odgadł, że zapiera się miłości, ku której został powołany, więc umiera kawałkami, a to najgorszy sposób umierania.

 

8.

Dziennik Jańskiego iskrzy się podwójnym sensem: pierwszy dotyczy poszukiwania Boga i czystości. Drugi - to krzyk rozpaczy z powodu niemożności przezwyciężenia mimowolnej i tragicznej nieszczerości nawet najwznioślejszych ludzkich uczuć, z powodu nieświadomego okłamywania najbliższych i samego siebie.

 

9.

Jański domyślał się, że największe zło może kryć w sobie zarodki dobra, ale jednocześnie w najwznioślejszym i najpiękniejszym uczuciu tkwi pierwiastek szatański. Dążył ku świętości, zaczepiał dziwki w pasażu Choiseul, podnosił głowę w stronę tarczy zegara bez wskazówek, przypominającej beczkowe dno.

Marzył o porządku w życiu, skazany na bezład. Pragnął miłości, która skrywała się przed nim, niedosiężna. Popierał rozsądek, popadł w szaleństwo.

Zjadła go gruźlica i zabijał siebie.

Sfinx