Przyśnił mi się Gombrowicz. Stał opuchnięty z kwaśną miną na balkonie apartamentu w Vence. Pokiwał palcem. Tajemnym sposobem uniosłem się w powietrze i zawisłem na wysokości balkonu po drugiej stronie bariery. Twarz Gombrowicza wykrzywił skurcz, to znaczy rodzaj uśmiechu: "Od zdegenerowanej arystokracji gorsze jest tylko chłopstwo pańszczyźniane" - wychrypiał, a ja się obudziłem.

Dziesięć lat temu na schodach niegdyś szacownej instytucji emigracyjnej spotkałem zasłużoną osobę, która ubolewała nad największą w dziejach cywilną katastrofą atomową: "Jak to dobrze, że prapradziadek sprzedał ten Czarnobyl księciu X, bo tyle byłoby kłopotu".

Jan Gondowicz, znawca literatury francuskiej i wielbiciel mitologicznych bestiariów, wypisuje fiszki z rzadkich francuskich książek, które - liczę na to - kiedyś osobno wyda. Kilka fiszek z (wzajemnej) przyjaźni mi podarował, ale zakazał upubliczniania. Ze względów na nieubłagane prawa estetyki muszę jednak zakaz złamać i proszę Janka o wybaczenie. Otóż 21. fiszka brzmi następująco: "Christina Trivulzio-Belgiojoso, romantyczna egeria lat 40. ub. wieku, lodowata piękność, kochanka Berlioza, Liszta, Géricaulta i carskiego ambasadora hr. Tołstoja. Salon obity czarnym aksamitem w srebrne łezki, hebanowe i srebrne krucyfiksy. W sypialni trupia czacha. Opis u Łucji z Giedroyciów Rautenstrauchowej.

Hrabina jest teolożką, zgłębia doktrynę predestynacji, jej dzieło zyskuje aprobatę arcybiskupa Paryża. Hrabina jest patriotką, jej salon to centrum konspiracji. Nadchodzi Wiosna Ludów, po wybuchu walk hrabina wraca do pałacu w Locate nad jeziorem Como. Niestety, front się przesuwa. Pałac rewiduje austriacka żandarmeria.

W zakonspirowanej alkowie znajduje zabalsamowane zwłoki zaginionego przed paru laty sekretarza hrabiny, niejakiego Gaetana Stelzi. Mumia ma zęby i paznokcie z perłowej masy, inne utensylia z kości słoniowej. Wedle poufnego raportu «zdradza oznaki znacznego zużycia». Opisuje to pani d'Agoult, nad której pamiętnikami Rutkowski kichał, zamiast je czytać".

Kichałem, bom zapadł na płuca. Klnę się, że Pamiętniki, wspomnienia i dzienniki hrabiny d'Agoult czytałem z uwagą, lecz o mumii sekretarza bałem się wspominać, bo mi się kojarzyła nieuchronnie z Gombrowiczem, a raczej z jego ujeżdżaczami i przede wszystkim - ujeżdżaczkami. Gombrowicza się bowiem dosiada z godnym podziwu zapałem, niczym mumii sekretarza hrabiny Trivulzio-Belgiojoso.


(Raptularz końca wieku: fr. książki)

Sfinx