Zanim zacznę pisać - muszę chodzić. Biegać,
jeździć na rowerze albo pływać. Inaczej już
nie potrafię. Tak mi duch prze na ciało, trudno. Od dawna wiedziałem,
żem odmieniec - z intelektualistą "klasycznym" niewiele mam
wspólnego. Jestem jak ów szewc ze Starego Zawidowa, który onego czasu
założył warsztat w Zgorzelcu, rżnął skórę, szył buty. I nagle zobaczył
promień słońca grający na cynowym talerzu. Zobaczył i pojął w olśnieniu
wszystko. Popadł w ekstazę, objawiła mu się prawda bycia, sens życia człowieka,
zwierzęcia, wszystkich roślin i wszystkich żywiołów, odczytał Pismo Boga,
choć był prostym chłopkiem, nie znał ani greki, ani łaciny, ani hebrajskiego. |