99 Pojechałem do mych ulubionych królewskich rozwalin, na tyły wersalskich ogrodów. Nikt tam nie zagląda z wyjątkiem kotów i wiewiórek. Rozwaliny rozwalają się równo: jakaś budka gajowego, chatka strażnika, spichlerz z dziurawym dachem. Nieopodal zasypana do połowy studnia. Przy studni kamień. Pod kamieniem ukryłem list z najskrytszym marzeniem mego życia i często tu gnam, żeby sobie marzenie przepowiedzieć. Powiedziałem sobie, że jak będę sobie przepowiadał, to się ziści. 100 Do rozwalin trzeba umieć trafić. Rozwalin gołym okiem nie widać, wszak to Wersal - majestat i styl. Nic ich nie zapowiada, ani leśne ścieżki, po których rowerem wspinam się ku ogrodom od strony Saint-Cloud, ani pałacowe przepychy, ani fontanny, ani wystrzyżone równo parkowe aleje, ani tłumy zachwyconych turystów. Żeby trafić do rozwalin, trzeba ostro zjechać wzdłuż pałacowego muru, przeciąć groblę na sadzawce, przedrzeć się przez młode o tej porze roku pokrzywy, zjechać po marmurowych schodkach, prowadzących w stronę Petit Trianon i już - otwiera się widok nad widoki. Drzewa stoją jeszcze równo jak jegry, ale trawniki dzikie zamieniają się w leśny gąszcz, aleje jeszcze prostawe, ale zapiaszczone i wyboiste, już w kałużach, w zniechęceniu, w zatraceniu linii prostej, jeszcze chwila, jeszcze kilkadziesiąt podskoków na wybojach i wypadam na kartoflisko, na równinę mazowiecką, na młode żyto i jemiołę, na rozgardiasz swojski: grabie rdzewieją przy miedzy, dyferencjał porzucony w poprzek steczki, obręcz - chyba od drabiniastego wozu - do uczepienia nad strzechą dla boćka. Wersal tu pachnie Wołominem, a siano - snem. Kostium Króla Słońce - bo Ludwik XIV tańczył w królewskim balecie jako Słońce właśnie - wytartą podszewką na wierzch wywrócony. Dobrze mi, pod studnią, przy kamieniu. Alegorycznie. 103 Z przepływem informacji równie wielki kłopot. Internet zmienił
stosunek do prawdy. Pytania o prawdę informacji pod koniec wieku postawić
już właściwie nie sposób, na pewno nie wypada i może też nie warto. Po
informacjach się jedynie "żegluje", ich związek inny niż z ekranem
komputera lub drukarką przestaje żeglarza obchodzić. Nie rozpaczam, nie
narzekam - tylko krótki list przyciskam kamieniem. 107 Ucieczka od wolności? Nie - bo nie bardzo wiadomo, od czego uciekać, skoro nie wiadomo, czym jest dzisiaj wolność. Nawet pytać nie warto. Najważniejsze, żeby utrzymać albo zdobyć pracę. I "konsumować" jak najwięcej, ale też odłożyć na boczku. Wieczorem odpocząć trochę przed telewizorem albo Internetem: "pozapować", pożeglować i raczej nie myśleć, po co się żyje. Wystarczy zmienić program, nacisnąć "OK" na klawiaturze i zawsze jakaś odpowiedź wyskoczy. 108 Oparłem rower o studnię i usiadłem
w wersalskim kartoflisku. Królewska podszewka, skansen demokracji. Mówienie
o prawach człowieka, milczenie o prawach obywatela, który zachowawszy
prawa wyborcze, obywatelskie prawa zatraca. Mój program polityczny na
całe życie krótki - tylko dwa słowa. Pilnuje go kamień, bo w głos kamienia
wierzę. |