Pasaż dla Scholema

 

Z radością wyczytałem w "Tygodniku Powszechnym", że ukazały się po polsku dwa tomy spośród licznych dzieł Gershoma Scholema poświęconych myśli judaistycznej: Mistycyzm żydowski. Jego główne kierunki w przekładzie Ireneusza Kani, oraz Kabała i jej symbolika w tłumaczeniu Ryszarda Wojnakowskiego. Może z czasem uda się też przetłumaczyć inne wspaniałe książki Scholema dotyczące pogranicza kultur: żydowskiej, polskiej i niemieckiej, np.: Od frankizmu do jakobinizmu: życie Mojżesza Dobruszki alias Franza Thomasa von Schonfelda alias Juniusa Freya, Sabbataj Cwi: Mesjasz mistyczny. 1626-1676 oraz cudowne komentarze do księgi Zohar.

 

Ja oczywiście wydałbym w pierwszej kolejności książki poświęcone Walterowi Benjaminowi: Historię pewnej przyjaźni oraz niewielkie studium dotyczące sedna myśli europejskiej XX wieku: Benjamin i jego anioł. Ukazało się niedawno u Payota i Rivages z różowym i świeżutkim aniołkiem o diabelsko kruczych skrzydłach z Widzenia świętego Jana Ewangelisty Alonso Cano na okładce. Nieuchronna, reprodukcja obrazu Paula Klee Angelus Novus pojawiła się dopiero po stronie tytułowej.

 

"Tygodnik Powszechny" przypomniał też, że opublikowano również nowy wybór tekstów Benjamina po polsku: czas był najwyższy, bo poprzedni tom esejów zatytułowany Twórca jako wytwórca prezentował niemiecko-żydowskiego filozofa w krzywym zwierciadle.

 

Gershom Scholem zadedykował Walterowi Benjaminowi Główne kierunki mistycyzmu żydowskiego. Dzieło ukazało się w Jerozolimie w roku 1941, w rok po samobójczej śmierci Benjamina, który choć następnego dnia miał ruszyć do Ameryki, nie wytrzymał nerwowo i strzelił sobie w głowę w roku 1940, ponieważ (niesłusznie) podejrzewał, że Hiszpanie chcą go wydać w ręce gestapo. Dedykacja brzmi: "Przyjacielowi całego życia, którego geniusz łączył przenikliwość metafizyka z talentem egzegety i erudycją uczonego, zmarłemu w Port-Bou, na drodze ku wolności".

 

Gershom Scholem, pięć lat od Benjamina starszy, podobnie jak autor Paryskich pasaży urodził się w Berlinie. W roku 1923 wyemigrował do Palestyny, zerwawszy ze środowiskiem zasymilowanej inteligencji niemieckiej żydowskiego pochodzenia. W roku 1933 Scholem został profesorem Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie, a od roku 1968 pełnił funkcję prezydenta Izraleskiej Akademii Nauk. Zmarł w roku 1982. Benjamina poznał w roku 1913 i prowadził z nim korespondencję pod względem intensywności intelektualnej bez precedensu w dziejach XX wieku (dostępna jest po niemiecku i częściwo po francusku). Widywali się regularnie w Bernie, w Berlinie, w Monachium i we Frankfurcie do momentu wyjazdu Scholema do Palestyny. Potem już tylko dwukrotnie spotkali się w Paryżu.

 

Scholem namawiał Benjamina do przyjazdu do Palestyny, Benjamin obiecywał, w jednym z listów napisał nawet, że już wsiada na statek. Nigdy do Jerozolimy nie dotarł, bo przesiadywał przez blisko dwadzieścia lat (z krótkimi przerwami) w paryskiej Bibliotece Narodowej i pisał dzieło swego życia, którego nigdy nie skończył, bo ukończyć go nie sposób: Paryż stolicę XIX wieku. Księgę pasaży. Benjamin medytował nad otwartą księgą Paryża jak uczeń kiwający się w chederze nad Księgą. Pełen kompleksów, lękający się własnego ciała, obcości, żydowskości i europejskości, gigantycznej wiedzy i siły myśli.

 

W Historii pewnej przyjaźni oraz w Aniele Benjamina Scholem wyraźnie wskazał na główny powód napięć pomiędzy przyjaciółmi. Poszło o marksitowskie i materialistyczne "wyboczenie" myśli, któremu Benjamin uległ w późnych latach trzydziestych. Scholem uważał Benjamina za wielkiego metafizyka rodem z tradycji judaistycznej i jednocześnie największego niemieckiego pisarza od czasów Goethego, który doprowadził sztukę eseju do nieprzekraczalnej granicy, do progu iluminacji. Benjamin, zdaniem Scholema, wprowadził frazę w obszar doskonałości "zapierającej oddech" i przyprawiającej o zawrót głowy, jak narkotyki.

 

Walter Benjamin podpisywał się niekiedy tajnym imieniem, słowem satanicznym - Agesilaus Santander<, nie tylko dlatego, że czuł się zewsząd wygańcem, lecz również dlatego, że odkrył sataniczny pierwiastek w swej duszy - stąd jego intensywne zainteresowania angeologią i demonologią. Ponadto Benjamin uważał, że szatan wkradł mu się również w życie erotyczne.

 

Benjamin objawiał, wedle Scholema, janusowe oblicze: "jedna jego twarz patrzyła na mnie, a druga na Brechta". To Scholema drażniło, ale jednocześnie przyznawał, że nawet kiedy Benjamin używał marksistowsko-materialistycznej terminologii, to nadal pozostawał wielkim magiem: zaklinał architekturę Paryża, przedmioty codziennego użytku, rzeczy pozornie drobne i marginalne, okruchy, by pojąć w mistycznym błysku całość, tajemnicę istnienia, sens i bezsens historii.

 

Benjamin uprawiał "filozofię narracyjną" drogą Schellingowi, która objawiała się się w najczystszej poezji. Gershom Scholem, wielki znawca mistyki żydowskiej, wszelkiej filozofii i prawdziwej poezji, pojął w zachwyceniu, że Paryskie pasaże - to próba całości, a myśl Benjamina - to lot zbuntowanego anioła.

Sfinx